W lipcu skończyła mi się 2-letnia umowa z Orange. Już w kwietniu zadzwonił do mnie konsultant, proponując przedłużenie jej o kolejny rok. Zgodziłem się, bo w sumie jestem zadowolony z usług tej sieci. Od początku roku korzystam z pakietu Orange Free 39,5 – dają 2 GB za 40 zł, co mnie urządzało, pan z Orange zaproponował mi Orange Free za pół ceny (z rozmowy zrozumiałem, że mam płacić 39,5 / 2 ~ 20 zł). Urządzało mnie to jeszcze bardziej.
W sierpniu przyszło już zapłacić abonament w nowej wysokości (około 60 zł). Nieco się rozczarowałem dostając SMS-a o rachunku w wysokości nieco ponad 100 zł, ale stwierdziłem, że wakacje, dużo rozmów, nie ma się czym przejmować. Nie dostaję faktur papierowych, rachunek mogę sobie wygenerować w Orange Online, kasa natomiast jest automatycznie ściągana z mojego konta (polecenie zapłaty), tak więc cały proces płacenia dzieje się niejako za moimi plecami (co jest dość wygodne).
W kolejnym miesiącu rachunek znowu wyniósł nieco ponad 100 zł – zrzuciłem to znowu na karb wakacji. Sytuacja powtórzyła się jednak w październiku. Próbowałem ściągnąć listę opłat z Orange Online, serwis niestety przechodził akurat jakąś modernizację. Gdy w listopadzie znowu widzę kwotę 104,50 zł (identyczna jak poprzednio) nieco się już zdenerwowałem. Na fakturze (którą udało mi się ściągnąć) widniała pozycja: usługi internetowe – 69,50 zł. Co się okazało?
Otóż okazało się, że w sierpniu włączono mi usługę Orange Free Standard za pół ceny (=30 zł) a oprócz tego Orange Free 39,5 pozostała włączona – płaciłem więc za obie. Oczywiście wina częściowo leży po mojej stronie – mogłem sprawdzić od razu, wyłączyć i nie byłoby żadnego problemu. Jednak mam też żal do Orange – konsultant podczas przedłużenia umowy nie wspomniał ani słowem, żebym pamiętał o wyłączeniu aktualnego pakietu internetowego. Oprócz tego te usługi na kontach włącza przecież jakiś żywy człowiek, który mógł chociażby wysłać SMS-a lub zadzwonić (z dzwonienie w sprawie przedłużenia umowy nie mają wszak problemu), że sytuacja jest taka i taka i czy na pewno o to mi chodziło.
Dzwoniłem do BOK-u z prośbą o podanie praktycznego przykładu sytuacji, w której pożądane jest posiadanie dwóch identycznych usług – pani powiedziała, że jest to sytuacja osoby, której zależy na większym transferze. No i nie da się odmówić tu racji.
Tak więc po części jest zły na siebie – rachunek listopadowy też muszę zapłacić, więc w ciągu tych 4 miesięcy przepłaciłem prawie 160 zł. Z drugiej strony zły jestem na Orange, a chyba najbardziej na konsultanta – który nie wspomniał o tym, że przedłużenie umowy wiąże się z dodaniem nowej usługi, a nie obniżeniem ceny aktualnej.
Zdobyłem jednak bezcenne doświadczenie, a może dzięki temu tekstowi któryś z Szanownych Czytelników uniknie podobnych kłopotów.
Miałem podobną sytuację z Orange Mix. Po przedłużeniu umowy okazało się, że darmowe usługi, jakie otrzymałem przy podpisywaniu umowy dwa lata wcześniej, przestają być darmowe i trzeba je wyłączyć… ale dość szybko się zorientowałem 😉
Ja miałem sytuację jak tu: https://www.eporady24.pl/umowa_ustna,pytania,4,47,2896.html czyli nie umowa z dostawcą a umowa o dzieło w pewnej branży. i niestety nie wygląda to tak kolorowo… bardzo ale to bardzo trzeba uważać na słowa w takich rozmowach! usługę (dzielo) musiałem wykonać a teraz od różnych tp i innych pleji w ogóle nie odbieram 😉