Przerwa świąteczna – czas byczenia się (bez wyrzutów sumienia, że winno się robić coś bardziej konstruktywnego). Między wypatrywanie pierwszej gwiazdki a smażenie/jedzenie kotleta warto wcisnąć odrobinę prawdziwego relaksu. A taki może zapewnić (i zapewnia mi już od kilku dni) gra Battle of Wesnoth. Jest to turowa gra strategiczna, czyli takie bardziej rozbudowane szachy. Dla osób, które wcześniej nie zetknęły się z takim rodzaj komputerowej rozrywki, kilka słów wstępu.
Plansza składa się z małych sześcioboków (heksów) na których stoją nasze postaci. Każda z nich ma określoną siłę, szybkość, wytrzymałość. Gracze wykonują ruchy swoimi żołnierzami na zmianę – najpierw ja przesuwam każdą jednostkę o określoną ilość pól, a następnie robi to przeciwnik. Każde starcie to bitwa pojedynczych jednostek – atakuję przeciwnika w wybrany sposób (np. atak mieczem lub ostrzelanie z łuku), on zaś ma okazję się bronić. Skuteczność ataku zależy od siły i doświadczenia danej postaci oraz od czynnika losowego (przy każdym rodzaju walki jest określone prawdopodobieństwo, że atak się uda). Brzmi może nieco zawile, ale wystarczy stoczyć jedną walkę i po kilku minutach już wszystko jest jasne.
Oprócz tego, że jest to turowa strategia, zawiera również elementy RPG. Każda postać może zdobywać doświadczenie, a co za tym idzie, zaprawiony w bojach wojownik, który walczył już z 30 wrogami, jest bardziej skuteczny niż świeżo zrekrutowany żółtodziób.
Grę można rozegrać w trybie scenariusza – czyli jednej potyczki lub w trybie kampanii – czyli kilku (-nastu, -dziesiesięciu) połączonych ze sobą fabularnie scenariuszy. Kampanie przygotowane są tak, że osoba rozpoczynająca przygodę z Battle of Wesnoth może w trakcie kampanii nauczyć się wszystkiego – sterowania, prowadzenia walk, strategii, itd. Stanowią więc swego rodzaju samouczek (dostępny jest także samouczek sensu stricte).
Tyle tytułem wstępu. Oprawa graficzna gry jest bardzo estetyczna i naprawdę ładna. Całość utrzymana jest w stylu Tolkienowskiego fantasy (są orki, elfy, itd.) Uwagę zwracają również całoekranowe rysunki towarzyszące kampanii. Jednostki są czytelne i mimo, że dość małe, przygotowane starannie.
Rozgrywkę umila muzyczka, można również włączyć efekty dźwiękowe. Nie są one jednak bardzo konieczne w grze tego typu (zawsze w tle można włączyć sobie Winampa czy innego XMMS-a).
Gra wciąga. Mają w tym udział na pewno fajnie przygotowane kampanie o wzrastającym stopniu trudności i ciekawej fabule (wiadomo, pełno tu książąt, rozbójników, królów bez królestwa, itd.) Na pewno temu „wciąganiu” (zwanemu profesjonalnie grywalnością) pomaga miła grafika. Cała gra jest w języku polskim.
No i na koniec ciekawostka: gra jest dostępna za darmo. Przygotowywana jest przez wolontariuszy z całego świata (na podobnej zasadzie, na jakiej powstaje Linux). No i jest to jedna z najlepszych gier tworzonych w ten sposób. Polecam.