Mianem dumki określali kozacy swoje smutne pieśni o dziewczynach, które pozostały w domu rodzinnym, a których już się nie ujrzy, z powodu takich czy innych żądnych krwi wrogów. W Polsce najsłynniejszą dumką jest oczywiście piosenka z filmu Kawalerowicza (która pewnie do tych prawdziwych ma się nijak). Podczas zabawy noworocznej usłyszałem piosenkę, którą autor również nazwał dumką. Jego.
Piosenka ta nie ma nic wspólnego z kozackimi utworami. Podmiot liryczny opowiada tu ni mniej ni więcej tylko o tym, że udało mu się przelecieć zdobyć względy swojej wybranej, bo ona wybrała właśnie jego. Jest z tego powodu najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a w tym szczęściu nie może się z nim równać nawet król. Co więcej: największym skarbem jest miłość i niech cały świat się dowie! Treść więc – jak widać – jest szalenie oryginalna.
Mamy więc tytuł nie pasujący do treści i treść która zdaje się być sztampową. Czemu więc w ogóle piszę tego posta? Bo wykonanie jest fenomenalne – radość i młodość bije wręcz ze śpiewu Marka Tranda. Jak młodość może bić ze śpiewu? Posłuchajcie i sprawdźcie sami!
🙂 hehe nic dodać nić ująć 😛 ale mam pytanie:) czy nie byłoby poprawniej, gdyby w drugim akapicie napisać: „bo ona wybrała właśnie jego” zamiast „go”? 😀
Racja!