Wall-E

Czyż nie ma czegoś romantycznego, w samotnym, zapomnianym przez wszystkich robocie, który cierpliwie wykonuje swoje monotonne, niepotrzebne już nikomu zadanie – nawet jeśli zadaniem tym jest kompresja zalegających Ziemię śmieci w sześcienne paczki? Jasne, że jest to romantyczne, zwłaszcza jeśli robot w ramach hobby zbiera różne artefakty, które w jakiś sposób zwróciły jego uwagę. Piękna scena: nasz Wall-E znalazł pierścionek z drogim kamieniem, schowany w aksamitnym pudełku. Pierścionek od razu cisnął precz, ale pudełko – o! to jest coś godnego zainteresowania.

Życie Wall-E-iego zmienia się dopiero (po 700 monotonnych latach!) gdy na opustoszałą ziemię przybywa Eva – robot nowszej generacji, którego zadaniem jest wyszukanie śladów życia. Łatwo się domyśleć dalszego ciągu, a pięknym scenom zaśmieconej planety i pary robotów towarzyszy muzyka z amerykańskich musicali sprzed kilkudziesięciu lat. Cudo.

Dla mnie – geeka – sporą radochą były takie techniczna mrugnięcia okiem. Nasz Wall-E po naładowaniu wydaje taki dźwięk, jaki wydają Macintoshe przy włączaniu, zaś roboty poruszające się w statku kosmicznym jeżdżą po białych liniach – znanych z konkursów na najsprytniejszego robota organizowanych m.in. przez warszawską Politechnikę.

Jednym słowem – dla każdego coś fajnego. Polecam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *