Moim ulubionym gatunkiem literackim jest powieść. Lubię dobrą powieść. Charakterystyczni bohaterowie, błyskotliwe dialogi i wartka akcja. Fabuła nad którą myśli się przez kilka tygodni i styl, który wchodzi w krew na kilka miesięcy. Wiele wątków pobocznych. No i najmniej 350 stron, a dobrze jako powyżej 500. Nie lubię Coehlo. Nie lubię powieści eksperymentalnych (chyba, że posiadają w/w cechy). Nie lubię powieści, w których fabuła jest tylko narzędziem dla ukazania blablabla. Wolę 10 razy przeczytać Lalkę niż jeszcze raz przeczytać Alchemika. Powieści, w których większość zdań zawiera uniwersalną prawdę uważam za nic nie warte z matematycznego powodu: jeśli coś jest uniwersalne, tzn. można to dopasować do każdej sytuacji, to taki obiekt musi należeć do zbioru pustego. Takiemu zbiorowi jest też równa wartość owych sentencyj. Nowoczesne powieści przypominają mi papkę serwowaną w domu dla nerwowo chorych – nie wymagając przetrawienia, podają wszelkie wnioski do jakich powinien dojść czytelnik ot tak, po prostu. Na każdej stronie po 20 wniosków, każdy znajdzie coś dla siebie. Fabularna wersja „książeczek upominkowych„. Fabuła – kto by się nią przejmował. Bohaterowie – jeśli są stypizowani i płascy, to lepiej pasują do stylu przypowieści. Dialogi? Po co owijać absolut w bawełnę? Styl? A jakiż to charakterystyczny styl można nadać zdaniu, nie przekazującemu żadnej konkretnej treści? Sfabularyzowane haiku, autorzy poszli na skróty ku celowi o nazwie „Ukażmy czym jest świat i człowiek”.
Bo taki rzeczywiście powinien być cel powieści. Powieści dobre od czytalnych odróżniam po tym, że te pierwsze rzeczywiście ukazują prawdę o człowieku i świecie, a te drugie – samą jeno opowieść (jak zauważył Philip K. Dick). Ukazanie tych podstawowych prawd nie może jednak odbywać się na poziomie dosłownym. Nie można napisać: albowiem prawdą o człowieku jest tamto i siamto. Nie można tego zrobić z tej chociażby przyczyny, że powieść taka nigdy nie zajmie 350 stron (nie marząc już o 500). Opisana historia, zachowanie bohaterów (psychologiczne prawdopodobne i uzasadnione) – to ma mi ukazać wizję człowieka. Wszelkie zdarzenia i przeciwności, zakończenie i początek, tło – tu chcę dowiedzieć się czegoś o świecie.
Z tego powodu lubię fantastykę. W science-ficition naukowe podejście daje logiczność wywodu. Chęć zachowania realizmu (no, prawdopodobieństwa) w dziedzinie techniki wymusza zachowanie zdrowego rozsądku na innych płaszczyznach. Fantasy ma z kolei długie tradycje w ukazywaniu znakomitych historii (patrz: baśnie). Znana powieść fantasy (6 części, ponad 200 stron każda!) o kilku hobbitach zajmujących się spedycją biżuterii przekazuje więcej prawdy na temat istot ludzkich niż wszystkie Czarownice z Portobello razem wzięte. Choć oczywiście nie tylko fantastyka – chyba, że Dostojewskiego lub innego Prusa za fantastę uznamy.
Tyle rozważań, teraz część pt. „zastosowanie”. Będzie krótko. 6.XII Jacek Dukaj wydaje nową książkę, pt. „Lód„. Dukaj to gość, który napisał m.in. opowiadanie Katedra (ekranizacja niemalże dostała Oskara). Nowa powieść ma ponad 1000 stron, akcja rozgrywa się w carskiej Rosji (m.in. Warszawa, kolej transsyberyjska i sama Syberia), bohaterów jest multum, a autor łączy rozważania filozoficzno-historiozoficzne z wciągającą fabułą. Jak dla mnie – bomba. Miłej lektury życzę Wam i sobie.
To zdanie o spedycji biżuterii jest po prostu piękne:)
To zapraszam wreszcie do nas:) Wybór fantastyki na półkach lepszy niż w przeciętnej bibliotece osiedlowej:)